Leczenie roślinami, czyli ziołolecznictwo jest kojarzone dzisiaj z wiedzą tajemną. Zioła zeszły nie na drugi, ale nawet na trzeci plan, a głębokie zakorzenienie ich w tzw. medycynie ludowej sprawia, że są lekceważone głownie przez lekarzy.
Zioła uważane są za nieskuteczne i działające zbyt wolno, ich wartość były na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat podważane. Uważa się również, że użycie roślin w leczeniu wiąże się z praktykami magicznymi i tajemniczymi, które nie mają racjonalnego naukowego wytłumaczenia. Takie podejście i takie praktyki są krzywdzące dla ziołolecznictwa. Powodują, że wokół ziół wytwarza się otoczka wiedzy tajemnej, czy nawet okultystycznej, która jest mało zrozumiała dla laików, nie mówiąc już ze jest przyjmowana ze sceptycyzmem przez lekarzy.
Głównie dlatego zielarstwo i medycyna klasztorna, obecna przecież w Polsce (zakony Bonifratrów, Franciszkanów) jest na głębokim marginesie, tzw. medycyny alternatywnej i jest niestety uznawana za gorszą.
Słowo „alternatywna” sugeruje w swoim znaczeniu wybór, jednak osobiście uważam, że w wielu chorobach np. onkologicznych nie ma wyboru, dlatego, w odniesieniu do ziołolecznictwa, wole używać sformowania – „medycyna uzupełniająca”. W dzisiejszej medycynie mocno akcentuje się podział na medycynę narządową. Oznacza to w praktyce, że odchodzi się od kształcenia wielokierunkowych internistów, a kształci się specjalistów od konkretnych narządów. Miałoby to głębszy sens gdyby istniała współpraca pomiędzy poszczególnymi specjalistami. Jednak w rzeczywistości się to nie sprawdza. Organizm przecież funkcjonuje jako jedność i tak pojmowane powinny być jego kluczowe narządy – w kontekście całości. W takiej terapii – holistycznej – rośliny są najbardziej użyteczne, dlatego, że w monoterapii:
-
działają wielokierunkowo
-
nie są obciążone licznymi skutkami ubocznymi ( słowo liczny nie oznacza, żadny)
-
nie dają efektu polipragmazji (jedna roślina posiada klika substancji leczniczych, które nie “przeszkadzaja” sobie wzajemnie )
-
mają przede wszystkim działanie profilaktyczne
Współczesne badania naukowe udowadniają codziennie lecznicze właściwości wielu roślin. Przytoczę tu kilka leków, które pochodzą z roślin leczniczych i są stosowane, w standaryzowanej w formie tabletek:
Zimowit jesienny – kolchicyna – preparat Colchicum dispert
Naparstnica purpurowa – digoxyna – Digoxin
Barwinek pospolity – vinpocetyna – Vicebrol,
Śnieżyczka przebiśnieg – galantamina – Nivalin
Sporysz – ergotamina – Ergotaminum
Mak lekarski – morfina, kodeina itd.
Żaden ze znanych polskich zielarzy (Sroka, Klimuszko) nie leczyli ziołami stanów nagłych, jak to czasami sugeruje się w internecie. Propagowali oni ziołolecznictwo do wspomagania leczenia przewlekłych stanów chorobowych, I w tym wyrażała się ich mądrość. Zioła nie są prostymi suplementami diety, które można zażywać dowolnie. Jest mało osób Polsce, którzy znaja się na ziołach i ich zasotosowaniu. Ziołolecznictwo jest sztuką, trochę zapomnianą, nie mającą swoich kontynuatorów wśród medyków. A szkoda. Dla mnie jest to dziedzina, z której nadal można czerpać i korzystać z jej dobrodziejstw.
I serio zioła nie mają skutków ubocznych? 🙂 Te, których składowe wymieniono wyżej jako zaadoptowane przez współczesną medycynę, też nie mają “licznych skutków ubocznych” i “nie dają efektu polipragmazji”?
Bo ja bym jednak byłą ostrożna czy to z kolchicyną, czy z taksanami, by nie wymieniać już innych.
liliac, jeszcze raz przeanalizuj treść artykułu. Z artykułu nie wynika, że zioła są pozbawione skutków ubocznych, bo tego autorka nie napisała, a leki wymienione w końcowe artykułu, autora wymienia jako surowce zastosowane w lecznictwie. Z całą pewnością osoba która orientuje się co to za składy, umie również je dawkować umiejętnie, bo jest świadoma ich działania.
Proszę czytać ze zrozumieniem.
Tak mnie naszło na komentarz 🙂 W podejściu holistycznym, lekarz posiadający wiedzę o ziołach i stosujący je umiejętnie w codziennych terapiach, nie zafunduje swojemu pacjentowi efektu poliprgmazji ponieważ w takim podejściu wymaga się całościowego spojrzenia na pacjenta, a nie na pojedynczy narząd. Zioła wymagają wiedzy i umiejętności, ale w dobrych i mądrych rękach są skutecznym narzędziem, dającym prowadzącemu pewność terapii. Podoba mi się artykuł proszę o więcej !