Po Świętach Wielkiej Nocy opustoszałe na chwilę korytarze Izb Przyjęć, SOR-ów i przychodni wypełnia jęk przejedzonych przewodów pokarmowych. Bulgotanie, przelewanie, odbijanie to melodia wydawana przez nowo powstający gatunek ludzki Żarłaczy Świątecznych (łac. Hamulców Bracus)
Maltretowane kalorycznym jedzeniem żołądki, przepracowana wątroba i zalana żółcią, sokiem trzustkowym i na wpół sfermentowaną treścią dwunastnica dwoją się i troją, aby uprzątnąć ten pozorny chaos.
Mózgi Żarłaczy są nieaktywne w tym czasie lub zapadają w kaloryczną śpiączkę z prostego powodu. Ich organizm mobilizuje krew do narządów pracujących intensywnie. Przy wysiłku fizycznym są to mięśnie, przy trawieniu przewód pokarmowy i wszystkie jego składowe.
Jedzenie to też wysiłek i szacuje się, że ok. 10 % dziennych kalorii tracimy na wchłanianie i trawienie pokarmów. Najgorzej mają Ci, którzy muszą utrzymać aktywność przez większą część dnia, a każdy większy posiłek sprawia, że zapadają w poobiadowy letarg i spowolnienie.
Jak tego uniknąć? Jak bezpiecznie oczyścić swój organizm?
Odpowiedź jest prosta. Soki ze świeżych owoców lub warzyw potrafią oczyści nasz przewód lepiej niż lewatywa i bezpieczniej, niż stosowanie makrogoli (używa się ich do oczyszczenia okrężnicy przed kolonoskopią). Tak jak my odpoczywamy po pracy, naszemu przewodowi pokarmowemu, też należy się chwila wytchnienia. Kiedy przygotowujemy się do kolonoskpii oczyszczamy naszą okrężnicę. Można metaforycznie powiedzieć, że wysyłamy ją na wakacje. Detoks z soków natomiast, to wakacje „all inclusive” dla całego przewodu pokarmowego! Wrzucając w sokowirówkę owoce lub warzywa rozdrabniamy je na płynną masę. Żołądek nie musi, aż tak skupiać się na trawieniu. Sok, jak to płyn, po prostu „przelatuje” najmniejszym, energetycznym kosztem przez przewód pokarmowy.
Tego rodzaju „detoksykacja” nie powinna trwać dłużej niż dzień lub dwa. Najbardziej przeraża mnie, gdy słyszę, że ktoś potrafi się na tej diecie odchudzać przez miesiące. Owszem na diecie z soków stracimy wagę, jednak tracimy ją kosztem, nie tkanki tłuszczowej, ale białka pochodzącego z naszych mięśni. Zatem jeżeli na tej diecie, przyjdzie komuś do głowy spalać tłuszcze, musimy dostarczyć do organizmu białko, czy to w postaci sproszkowanej, czy naturalnej, po to, żeby organizm nie „zjadał” swoich drogocennych aminokwasów.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Nie zapominajcie, że tzw. pulpa którą zostawia sokowirówka, jest też zjadliwa i baaaardzo zdrowa. Nie należy jej wyrzucać bo zawiera dużo minerałów, witamin i błonnika. Mówię to zwłaszcza z myślą o kobietach, które skarżą się na problemy z zaparciami. Błonnik i płynoterapia to podstawa do prawidłowej pracy jelit, nie mówiąc już o oczyszczaniu.
Na koniec nie należy zapominać, że nasz przewód pokarmowy to jedna wielka sokowirówka.
Mieli, trawi, odwirowuje, wyciska, rozdrabnia lepiej niż współczesne sokowirówki. (stopień rozdrobienia to aminokwasy i łańcuchy tłuszczowe). To nic, że działa trochę wolniej, za to nadrabia jakością pracy:)
Zatem nie zaśmiecajmy “naszej sokowirówki” ciężkim jedzeniem. Sami widzicie korzystając z tych urządzeń, że to co składa się z włókien może z łatwością zostać zmielone i przepasażowane.
W trosce o Wasze okrężnice, na zbliżającą się Wiosnę, życzę samych lekkich dni.